Budownictwo socjalne często ponosi spektakularne porażki. Publiczne pieniądze wydawane są na osiedla, które – choć miały zapewnić godne warunki życia – zamieniają się w getta i ugruntowują niską pozycję społeczną swoich mieszkańców. Może to skłaniać do krytyki jakichkolwiek inwestycji tego typu i prowadzić do pesymistycznego wniosku, że to co dane za darmo nigdy nie zostanie uszanowane, a pewni ludzie zawsze będą żyli bez nadziei na wyjście z biedy.
Alejandro Aravena postanowił udowodnić, że z budownictwa socjalnego wcale nie należy rezygnować. Trzeba tylko wyciągnąć wnioski z dotychczasowych niepowodzeń. Po pierwsze, osiedla nie mogą być wielkimi założeniami urbanistycznymi na peryferiach, ponieważ z dużym prawdopodobieństwem zamienią się w wyspy odcięte od miejskiej infrastruktury, od dobrych wzorców społecznych i możliwości zarobkowania. Po drugie, nie należy trwonić pieniędzy na całkowicie wykończone budynki. Zamiast tego trzeba tworzyć małe jednostki (o powierzchni nieprzekraczającej 40 m2) i oddawać je w stanie półsurowym – do samodzielnego wykończenia i ewentualnej rozbudowy. To gwarancja, że klienci opieki społecznej nie potraktują domu jako kosztownego prezentu, w którym nadal – stereotypowo – będą mogli oddawać się oglądaniu telewizji z puszką piwa w ręku. Będą przecież musieli wykończyć gołe ściany, zarobić na rozbudowę, zająć się organizacją, a pewnie i wykonaniem prac, przy pomocy rodziny i sąsiadów. Razem z kluczami otrzymają więc motywację do pracy i szansę na szybkie oswojenie nowego miejsca. Z lokatorów staną się właścicielami.
Co więcej, dzięki stosunkowo małym nakładom ponoszonym przez mieszkańców w dłuższej perspektywie czasowej, wartość rynkowa domów ma się podnosić. W przypadku dopiętych na ostatni guzik projektów socjalnych dzieje się najczęściej odwrotnie – wartość nieruchomości spada od momentu oddania do użytku. Aby wykonać znaczący skok jakościowy, nasze przedsięwzięcia muszą podlegać tym samym mechanizmom rynkowym i wymogom prawnym co wszystkie inne. Musimy osiągać więcej za tyle samo – czytamy w manifeście autorów. Projekty osiedli powstają w kierowanej przez Aravenę jednostce badawczej Elemental, działającej w Santiago, na Universidad Católica de Chile, sponsorowanej przez chilijski koncern energetyczny Copec. Choć Elemental jest częścią struktury uniwersyteckiej, stawia nacisk na działanie i tworzenie rozwiązań możliwych do zastosowania w praktyce. W opozycji do modnego w kręgach akademickich określenia think tank (grupa ekspertów), nazywa siebie do tank, dając do zrozumienia, że jest po to, by działać, robić, tworzyć. Według swojego modelu ukończyli już pięć osiedli, a w budowie są kolejne. Przetestowane rozwiązania oferują do wykorzystania innym pracowniom i spotykają się z zainteresowaniem.
Sam autor porównuje swoje osiedla do dwóch, wydawałoby się, sprzecznych wzorców. Pierwszy to Weissenhof – modelowe osiedle Werkbundu rozplanowane w Stuttgarcie przez Miesa van der Rohe pod koniec lat 20. Drugi to postmodernistyczne osiedle Privi Lima w Peru, zaprojektowane według wskazówek Christophera Alexandra z podręcznika Pattern Language. A więc zderzenie regularności i racjonalnego porządku z różnorodnością wynikającą z krytyki modernistycznej urbanistyki oraz poszanowaniem dla oddolnych działań i spontanicznych procesów. Efekt można obserwować na przykładzie pierwszego osiedla Quinta Monroy zbudowanego według koncepcji Araveny w Iquiqe. Odstępy między kubicznymi, modualrnymi domkami szybko wypełniły się strukturami dodanymi przez mieszkańców. Przybyły wykusze, balustrady, niektóre domy pomalowano w krzykliwe kolory. To proces podobny do tego, jaki zaszedł na osiedlu robotniczym w Pessac, które w początkach kariery zaprojektował Le Corbusier. W ciągu paru lat funkcjonalistyczne białe pudełka obrosły daszkami, dobudówkami, garażami. Autor miał wtedy powiedzieć: „To architekt się myli, życie ma zawsze rację”. Osiedla Elemental powstają z pełną świadomością tego doświadczenia.
Alejandro Aravena, łącząc role architekta, biznesmena, akademika i społecznika, umacnia wiarę w to, że architektura nie musi być profesją czysto usługową, że może pełnić misję społeczną. Jednocześnie jednak daje do zrozumienia, że czasem rola architekta musi polegać przede wszystkim na wymyśleniu i uruchomieniu procesu. Paradoksalnie, właśnie to samoograniczenie przyniosło Aravenie światowy rozgłos. Vitra zamówiła u niego projekt budynku, który stanie na terenach jej fabryki w Weil-am-Rhein, obok obiektów Zahy Hadid, Nicholasa Grimshawa czy Franka Gehry’ego. W 2008 roku chilijczyk otrzymał Srebrnego Lwa dla najlepszego młodego architekta na XI Biennale Architektury w Wenecji, pojawił się na okładkach magazynów architektonicznych i ekonomicznych, znalazł się też na liście dwudziestu specjalistów, których powinien posłuchać się świat w 2009 roku, przygotowanej przez opiniotwórczy miesięcznik „Monocle”. I świat rzeczywiście zaczął nadstawiać uszu – Aravenę zaproszono do jury tegorocznej Nagrody Pritzkera, a z okazji Triennale w Mediolanie zostanie w Parco Sempione wystawiony prefabrykowany moduł mieszkalny projektu Elemental. Sława Araveny może więc sygnalizować jeszcze jedną zmianę paradygmatu – nowy model architektonicznego gwiazdora. Po modernistycznym herosie i próżnym starchitekcie – odpowiedzialny, pragamtyczny i skromny przedsiębiorca.

-
Centrum Nauki phaeno w Wolfsburgu, realizacja pracowni Zahy Hadid, odbiega od wszelkich konwencji kształtowania formy i dyspozycji funkcjonalnej budynku. Phaeno odrywa się od ziemi. Jego miękka, opływowa bryła, o wielkopowierzchniowych pochyłych ścianach, stojąc na dziesięciu żelbetowych „nogach”, pozwala przestrzeni miasta swobodnie przelewać się pod spodem i wokół budynku. Wielka żelbetowo-stalowa skorupa mieszcząca powierzchnię ekspozycyjną zamyka w sobie jednoprzestrzenne wnętrze urozmaicone zmiennym przebiegiem sufitu, podłóg i ścian, które tworzą wrażenie zagadkowego, niemalże księżycowego krajobrazu. Realizacja tych wizji nie byłaby możliwa bez nowoczesnych technologii budowlanych – a szczególnie bez betonu samozagęszczającego i jego specyficznych właściwości – ani bez ścisłej współpracy inżynierów i architektów. więcej
-
Piąta edycja, organizowanego przez miesięcznik "Architektura Murator", konkursu ŻYCIE W ARCHITEKTURZE więcej
-
Szósta edycja konkursu ŻYCIE W ARCHITEKTURZE, organizowanego od 1995 roku więcej
-
