To jedno z najbardziej intrygujących dzieł Romualda Loeglera opatrzyłem komentarzem, iż …takiej dozy metafizyki nie udało się zrealizować pierwszoplanowym postaciom architektonicznej dekonstrukcji, pomimo powtarzanych deklaracji podważających znaczenie kultury opartej na racjonalizmie i doświadczeniu. Stwierdzenie to wynikało z przestudiowania wywiadów z architektem, który teraz jest nam dużo bliższy niż jeszcze 10 lat temu: Danielem Libeskindem. Ale nie było do końca prawdziwe. Libeskind wówczas przedstawiał się jako metafizyczny wizjoner, który prędzej uwierzyłby Talmudowi i kabale niż doświadczeniu, jakie daje szkiełko i oko.
Dziś jego ówczesne wypowiedzi dziwią, bo ten architekt-gwiazdor w ogóle nie brzydzi się wielkimi projektami komercyjnymi: apartamentowcami czy centrami handlowymi, w których rozmienia na drobne swoje metafizyczne natchnienia. Jednak w czasie, gdy otwierano dom pogrzebowy w Krakowie, zakończyła się też budowa Muzeum Żydowskiego w Berlinie.
Obydwa budynki są dla mnie wynikiem wiary twórcy w siłę poetyckiej, artystowskiej wizji przestrzeni. Rzadkiego w świecie podejścia, które zmusza racjonalność budowlaną i logikę konstrukcji do ustępstw przed formą nadającą niepowtarzalny wyraz programowi budynku. Oddziaływania takich form nie są w stanie przekreślić ani dostawiane chrześcijańskie symbole, jak w przypadku krakowskiej realizacji, ani urzędnicze przepychanki, przez które berlińskie muzeum przez kilka pierwszych lat stało puste.