Drapacze chmur, czyli amerykańska obsesja: byle wyżej, byle szczuplej
Warto zwrócić uwagę na budynek nazwany skromnie 432 Park Avenue, czyli najwyższy jak dotąd budynek mieszkalny w Nowym Jorku, który już wkrótce zostanie ukończony. Niezwykle wysoki - sięgający ponad 425 metrów – a przy tym nadzwyczaj smukły wieżowiec zaprojektowany został przez firmę Rafael Viñoly Architects we współpracy z SLCE Architects na zamówienie deweloperów z CIM Group i Macklowe Properties. Stanął w jednym z najbardziej pożądanych fragmentów miasta – między 56. a 57. ulicą. Za jego sprawą, a także za sprawą kolejnych podobnych realizacji – 217 West 57th Street, 111 West 57th Street czy 125 Greenwich Street – zmieni się tak dobrze nam wszystkim znana “linia” Manhattanu.
Współczesna architektura wypiera starą
Budynek 432 Park Avenue zbudowany został w miejscu wyburzonego hotelu Drake z 1927 roku. Tak, na Manhattanie to nic nowego, stare zawsze przegrywało tu z nowym. Od dawna też szokowano coraz wyższymi wieżowcami. I coraz wyższymi cenami. 432 Park Avenue bije jednak wszystkie dotychczasowe rekordy – będzie najszczuplejszy, najwyższy i zdecydowanie najdroższy. Lecz tylko do czasu ukończenia budynku 225 West 57th Street (to jego oficjalna nazwa), który – jak już wiadomo – sięgnie jeszcze wyżej. Budynek zaprojektowany przez Viñoly’ego tylko na krótko obejmie prowadzenie w tym szalonym wyścigu.
Wieżowiec 432 Park Avenue niewątpliwie ma pewien urok. Elewacja jest skromna (jak na ironię) i uporządkowana. Wszystkie okna mają taki sam rozmiar i kwadratowy kształt, co daje wrażenie koronkowości i lekkości. Budynek nie przypomina nudnych prostokątnych pudełek, których w Nowym Jorku jest tak wiele, przywodzi raczej na myśl smukły filar. Niebotycznie drogie mieszkania są jak tarasy widokowe, okna każdego z nich wychodzą na co najmniej trzy strony, najdroższe zajmują całe piętro oferując panoramiczne widoki (które można też obejrzeć na stronie internetowej dewelopera).
Cienie na Manhattanie: czy drapacze chmur sięgną zbyt wysoko?
Do czego zmierza architektura wysokościowa? Trzeba przyznać, że najnowsze nowojorskie drapacze chmur nie będą przypominały ciężkich, szklanych wieżowców o postmodernistycznym rodowodzie. Ustanawianie kolejnych technicznych rekordów ma dziś iść w parze z przemyślanym designem, szklane prostokątne pudełka nie sprzedają się już tak jak kiedyś. Budynek Viñoly’ego zapewne będzie mieć więc więcej uroku i elegancji niż wiele spośród otaczających go biurowców z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.
W tej konkurencji prawdopodobnie prześcignie go jednak powstający w pobliżu wieżowiec mieszkalny 111 West 57th Street autorstwa pracowni SHoP Architects. Jeszcze wyższy i jeszcze smuklejszy, a także równie drogi, wyglądem nawiązywać będzie do architektonicznej tradycji Nowego Jorku. Szkło uzupełnione zostanie charakterystycznymi dla wczesnych nowojorskich wysokościowców terakotowymi zdobieniami, a zwężająca się ku górze bryła przywodzić będzie na myśl ikoniczne budynki Manhattanu.
Projektanci chcieliby, aby najnowsze manhattańskie wieżowce stały się kolejnymi symbolami Nowego Jorku, nie gorszymi od budynku Chryslera czy Empire State Building. Niektórzy niepokoją się jednak, że tak szokujące proporcje – i tak szokujące ceny – rzucać będą zbyt długie cienie nie tylko na ukochany przez nowojorczyków Central Park, lecz także na społeczną strukturę, i tak niezwykle rozwarstwionego, miasta.