Wystawa i album pokazują mało znane fotografie Zofii Chomętowskiej i Marii Chrząszczowej, które w 1945 roku wróciły do zrujnowanej Warszawy. Czułym spojrzeniem dokumentowały wstrząsające zniszczenie stolicy, ale i odradzające się życie.
Fascynujący dwugłos warszawskich fotografek daje bardzo ciekawy obraz Warszawy w pierwszych miesiącach po wyzwoleniu, ale ujawnia również osobowość artystyczną obu autorek.
fotografowanie ruin
Kiedy w lutym 1945 zaczęły się powroty do Warszawy, prawie każdy kto dysponował aparatem i materiałami fotograficznymi rzucił się do fotografowania ruin. Zarówno zawodowi fotografowie jak i amatorzy robili to na różne sposoby. Jedni tworzyli rygorystyczną dokumentację wszystkich ulic i pozostałości budynków z myślą o przyszłej rekonstrukcji czy procesach wojennych. Z kolei inni starali się raczej plastycznie oddać grozę i wzniosłość pejzażu, jeszcze inni rejestrowali atmosferę budzącego się do życia miasta.
Zofia Chomętowska i Maria Chrząszczowa, obie zawodowe fotografki, dokumentowały Warszawę od wiosny 1945, niezależnie od siebie, choć czasem pracowały razem. Ich fotografie znalazły się później na zbiorowej wystawie „Warszawa oskarża!”, przy której Chomętowska była zaangażowana – wraz z Tadeuszem Przypkowskim byli odpowiedzialni za część fotograficzną.
Najnowsza wystawa w warszawskim Dom Spotkań z Historią „Kronikarki. Zofia Chomętowska i Maria Chrząszczowa. Fotografie Warszawy 1945-1947” jak i książka jej towarzysząca stanowią pierwszą próbę odkrycia tych zbiorów dla szerokiego widza, ale również i historii fotografii polskiej.
Ta dotychczas marginalizowała dokumentację powojenną wykonaną przez kobiety. Fenomen tych zdjęć polega, bowiem również na ich nieobecności w budowanym micie odradzającej się Warszawy.
kobiety za aparatem
Jak pokazuje przygotowana przez Fundację Archeologia Fotografii wystawa i książka ta absencja w sferze wizualnej jest trudna do usprawiedliwienia, świetne, zróżnicowane formalnie kadry, wyraźne temperamenty fotograficzne niczym nie ustępują tym prezentowanym dotychczas, a przynoszą nowość, są głosem tych, które były zapomniane.
Większość fotografii zrujnowanej Warszawy została wykonana w Śródmieściu, które doznało największych zniszczeń. Podobnie jest w przypadku zbiorów obu fotografek, które uwieczniały miejsca najbardziej zburzone i często te najbardziej znane z obrazowania ruin Warszawy – przede wszystkim Zamek Królewski, Stare i Nowe Miasto, getto, Prudential, pałac Saski, Ratusz.
Ich fotografie są zarówno typowe dla fotografii ruin jak i zupełnie inne. Ujawniają indywidualne temperamenty autorek, ale i rozpowszechnione klisze spoglądania na miasto po kataklizmie.
Chomętowska, fotografująca 35mm Leicą koncentrowała się na detalu i scenach rodzajowych, szukała często ujęć z góry, pozwalających na objęcie siatki ulic. Niektóre miejsca fotografowała kilkakrotnie o różnych porach roku. Szukała także kadrów identycznych z tymi, które w danych miejscach wykonała przed wojną.
Chrząszczowa, pracując aparatem średnioformatowym 6 x 6cm, bardzo starannie budowała kompozycję, szukała scen i ujęć wyrazistych formalnie. Obie fotografowały nie tylko budynki ale także przejawy odradzającego się życia – stragany, usługi, zatłoczone ulice, transport.
Życie w ruinach
Maria Chrząszczowa nie tylko dokumentowała zburzone budynki. Nieobecność i brak a nie zniszczenia są głównym tematem tych zdjęć. Jej ruiny są opuszczone przez ludzi. Kuchnia z zostawionymi na palnikach rondlami, pusty fotel, stojący w zniszczonym mieszkaniu, bagaże pozostawione przez właścicieli na ulicy opowiadają o ludziach, o których wiemy, że nie wrócą.
Seria zdjęć Chrząszczowej w znaczący sposób inna też jest od reportażowych ujęć Zofii Chomętowskiej dokumentujących zniszczoną Warszawę i powracające do niej życie. Dwie kobiety, znające się jeszcze z czasów przedwojennych, po gruzach chodziły razem, co potwierdzają same fotografie: niejednokrotnie Chrząszczowa pojawia się w kadrze Chomętowskiej – jako kobieta stojąca przy budce, gdzie oferowane są usługi manikiuru czy naprawiając zniszczoną rowerową oponę.
Tak jednak, jak ujęcia Chomętowskiej cechuje dynamizm i próba dostrzeżenia odruchów normalności, tak kadry Chrząszczowej charakteryzuje podejście symboliczne, jak w zdjęciach zniszczonego wraku tramwaju, czy najsłynniejszej „Matka Boska Warszawska” przedziurawiona kulami figurka stojąca na jednym z podwórek.
Fotografka starannie komponowała obraz, przepracowując swoje przeżycia wojenne, co w efekcie nadało tej serii zdjęć silny ładunek emocjonalny, odczuwalny po latach.
Całość tej dokumentacji jest wyjątkowa, przede wszystkim dlatego, że tak osobista i różna od tego co powszechnie znamy.
Kronikarki w Domu Spotkań z Historią
Niewielka wystawa jedynie sygnalizuje zawartość albumu, który składa się z kilku części: zawiera reprodukcje ręcznie zrobionego albumu przez Chrząszczową i zeszytów zrobionych przez Chomętowską. Ma część albumową podzieloną na sektory, obejmujące teren od okolic ul. Spacerowej po getto i Nowe Miasto. W części tekstowej znajdują się teksty Sylwii Chutnik, Grzegorza Piątka i Karoliny Lewandowskiej.
Fotografki miały inne temperamenty, inaczej także potraktowały swoje dokumentacje. Maria Chrząszczowa dokonała ostrej selekcji i wybrała do rozpowszechniania wybrane, zwykle wysmakowane kadry, jej zbiór jest też mniejszy objętościowo.
Zofia Chomętowska wykonała stykówki z wszystkich klatek, także nieostrych, dając pełną dokumentację swojego zapisu. Obie wkleiły zdjęcia do albumów, opisując je według własnej wiedzy i pamięci. Oba zbiory trafiły także do Muzeum Historycznego m.st. Warszawy (Chomętowska w 1979, Chrząszczowa na początku lat 80.), nie są jednak szerzej znane.
Obecnie pozostające u osób prywatnych archiwa obu fotografek opracowywane są przez Fundację Archeologia Fotografii.
Kuratorka wystawy: Karolina Lewandowska
Promocja albumu: 3 listopada godz. 18.00, Dom Spotkań z Historią
Dom Spotkań z Historią, ul. Karowa 20
Wystawa otwarta do 13 listopada
Wstęp wolny
Zadanie realizowane dzięki dofinansowaniu ze środków m.st. Warszawy. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.