
Tomasz Malkowski: W nazwie Waszej pracowni jest Laboratorium Architektury. Aspekt eksperymentowania jest widoczny we wszystkich Waszych projektach, także w najbardziej znanym – Centrum Nauki Kopernik w Warszawie.
Jan Kubec: Od początku chcieliśmy mocno powiązać pracę studialną, teoretyczną z praktyką. Kiedyś na wydziale architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach chcieliśmy w tym celu stworzyć pracownię. Moje biuro jest pokłosiem tamtych zamiarów, stąd drugi człon w nazwie – RAr-2, odnoszący się do uczelnianej katedry projektowania. Sama nazwa laboratorium, nawet jeżeli ktoś to snobistycznie odczytuje, jest jak najbardziej adekwatna do tego, co przez te wszystkie lata pokazywaliśmy. W naszej działalności idziemy świadomie drogą poszukiwań. Od 2000 roku, kiedy wygraliśmy konkurs na opracowanie terenów poprzemysłowych w dzielnicy Karolina w Ostrawie z prof. Witeczkiem, Heńkiem Zublem i Andrzejem Dudą, zakończone w 2003 roku masterplanem. Od tamtego czasu podejmujemy bardzo świadomy wybór projektów w kraju, ale i za granicą, gdzie mogliśmy zmierzyć się z tym, co nas najbardziej interesuje – z krajobrazem, stykiem lądy i wody, z przestrzenią publiczną.
Stąd start w konkursie na Centrum Nauki Kopernik?
Tak, to był jeden z nielicznych poważnych konkursów w Polsce o mocnym aspekcie pejzażowym, miał powstać budynek w ważnym kontekście i historycznymi i krajobrazowym. Wystartowaliśmy, bo chcieliśmy w realizacyjnym konkursie wykorzystać nasze przemyślenia i doświadczenia z poprzednich studialnych konkursów. Powiedzieliśmy sobie – mamy doświadczenie, mamy sprawdzone podejście, spróbujmy jak ono tutaj zadziała.
Wspominasz coś źle z pracy nad CNK?
Gdybym wiedział, że mogą być problemy konstrukcyjne z tunelem, z przekroczeniem budynku jego linii, z uzgadnianiem wszystkich formalności – pewnie inaczej bym się zabezpieczył w kontrakcie. Były terminy narzucone, był olbrzymia presja. Mieliśmy 5 miesięcy na projekt budowlany i 5 miesięcy na projekt wykonawczy, przy zachowaniu absolutnie wszystkich procedur i bez taryfy ulgowej. Nieoczekiwanie pojawiły się perypetie po drodze, rozmowy z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej wstrzymały projektowanie na 3 miesiące.
Skąd w Twojej architekturze takie silne krajobrazowe podejście? Nie jest to aspekt szczególnie mocno nauczany na polskich wydziałach architektury.
Myślę, że to raczej edukacja i spotkanie ze szkołą holenderską. To wpływ Andrzeja Dudy i Heńka Zubla, którzy byli moimi mistrzami na wydziale. Pamiętam czas jak studiowali w Berlage Institute, uczyli nas tej holenderskiej pragmatyki i funkcjonalizmu, a to było w czasach, gdy w Polsce królował postmodernizm. Z czasem na własne potrzeby zacząłem zauważać jak Holendrzy w swojej architekturze traktują elementy krajobrazu. Dużo mi dały pierwsze projekty Koolhaasa, z którymi miałem okazję zapoznać się, stanowiące trochę taki kolaż. Będąc w Berlage zapoznałem się z terminem artificial landscape – to było wówczas bardzo modne sformułowanie.
Cała Holandia jest sztucznym krajobrazem, poldery to przecież artificial landscape. Zaadaptowałeś takie myślenie do swoich potrzeb?
Od najwcześniejszych projektów, jeszcze studenckich, rzekłbym bardzo niemrawych, wykorzystywałem ogrody, krajobraz, jako ważną część składową budynków. Świadomie zacząłem traktować krajobraz po Europanie 7, kiedy zrobiliśmy projekt w Pradze i zostaliśmy docenieni. Zaproszono nas potem na wystawę do Narodowego Centrum Architektury w Rotterdamie w 2004 roku. Był to ważny moment dla pracowni, na wystawie Collage Europa byliśmy jako jedyna ekipa z Polski, młode biuro, które reprezentuje nowy nurt w urbanistyce mogący w przyszłości zmieniać miasta. Wtedy postanowiłem właśnie oprzeć motto pracowni na krajobrazie. Jeżeli jest szansa na obranie spójnej ścieżki projektowej, niekoniecznie formalnie, ale w odniesieniu do problemu, to warto tym pójść. Potem coraz śmielej wchodziliśmy w krajobraz poprzez kolejne projekty na zagraniczne konkursy. W Quebeku stworzyliśmy sztuczną topografię, gdzie nie ma potrzeby wznoszenia budynków, bo krajobraz przyjął całą funkcję. Albo jak w Finlandii w Turku, gdzie krajobraz jest determinantą, projekt nazwaliśmy zatopione miasto. Kontynuowaliśmy urbanistykę w przyziemiu, ale uznaliśmy, że nadrzędną rolą jest zielony krajobraz, który na to wszystko nałożyliśmy. I tak do dzisiaj traktujemy krajobraz – zawsze jest to integralny element każdego projektu w każdej skali, którego silnie pilnujemy. Krajobraz nie występuje u nas tylko jako element towarzyszący architekturze, ale jako sposób odpowiedzi na problemy w mieście. Nawet Romek Rutkowski swego czasu napisał do A10 o Koperniku, że RAr-2 w różny sposób wykorzystuje krajobraz, raz go cytując, raz wyrażając, raz przeobrażając. Nie ma jednej ścieżki, że wszystkie nasze struktury w budynku muszą być miękkie, organiczne, które naśladują krajobraz. Mogą byś twarde, ortogonalne – nawet Kopernik ma widoczne w sobie te różne podejścia, estetyki.

-
Kraków miasto królów, dawna stolica Polski. Jednak udowodnimy wam, że zobaczyć tam można nie tylko piękne zabytki, ale także sporo dobrej, współczesnej architektury. Jednak na pewno Kraków to miasto kultury i sztuki. Zapraszamy na wycieczkę po Krakowie z Archiramą! Holiday in Cracow! więcej
- Brąz
- Cement
- Drapacz chmur
