Ulica Zana w Lublinie stanowi kręgosłup komunikacyjny zespołów mieszkaniowych budowanych w latach 60. i 70. XX wieku. Centrum dzielnicy tworzące się przez ostatnie 20 lat to z kolei typowy przykład planistycznego chaosu wypełnionego mierną architektoniczną miazgą, gdzie wielkopowierzchniowe obiekty handlowe mieszają się swobodnie z budynkami mieszkalnymi i biurowymi. Pomiędzy nimi, na skrawku wolnego terenu przy ulicy Sawy, powstał niewielki biurowiec autorstwa Bolesława Stelmacha. Ten znany lubelski architekt jest też autorem pobliskiego centrum handlowego projektowanego dekadę temu. Dziś zagospodarowanie przestrzeni tego fragmentu miasta uważa on za porażkę. I daje temu wyraz w swej nowej realizacji. Budynek więc dosłownie zamyka się przed otoczeniem. Chce zanegować rzeczywistość, uciekając formą architektoniczną w idealistyczny świat kompozycji i proporcji.
Przyjęcie klasycyzujących wzorów pozwala odżegnać się zarówno od ideałów modernizmu, widocznych w zagospodarowaniu całej dzielnicy, jak i deweloperskiego utylitaryzmu charakterystycznego dla najbliższej okolicy. Klasyczne proporcje elementów zostały jednak przetworzone. Układ powierzchni okien i dzielących je pasów ściany występujący w przeciętnym biurowcu został tu odwrócony. Rzędy okien są bardzo wąskie, a pomiędzy nimi znajdują się szerokie pasy ściany o wysokości całej kondygnacji, wykonane z żelbetowych prefabrykatów. W rezultacie monolityczne elewacje zostały poprzecinane pionowymi szczelinami, a jedyne większe otwarcia znajdują się w narożnikach bryły oraz w podcieniach.
Z kolei swobodne potraktowanie witruwiuszowskich zasad proporcji to autorska interpretacja podstawowych motywów architektonicznych: pionowej artykulacji lizen, form podcieni, gzymsów czy belwederów.
W początku lat 90. XX wieku biuro Bolesława Stelmacha przywracało świetność budynkom bankowym projektowanym przez Mariana Lalewicza – przedwojennego profesora, który z upodobaniem stosował repertuar uproszczonych i zmonumentalizowanych form klasycznej architektury. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że współczesny architekt podąża śladami swego poprzednika sprzed niemal stu lat. Myślę jednak, że Lalewicz jest jedną z pozytywnych postaci poruszających wyobraźnię Bolesława Stelmacha.
- 1
- 2

-
Hélène Binet to najsłynniejsza obecnie fotografka architektury na świecie. O jej zdjęciach marzą wszyscy najwięksi architekci. Stale współpracuje m.in. z Zahą Hadid czy Danielem Libeskindem. Celem Binet jest nie tyle dokumentacja budynku, co jego interpretowanie, dzięki czemu zdjęcie nabiera cech niezależnego dzieła sztuki więcej
-
Budowane w okresie gierkowskim domy-kostki to dziś niedoceniany element pejzażu polskich miast. Kubiczne bryły, ściany pokryte tłuczonym talerzami, czy dach kopertowy – to dizajn, który zainspirował biuro architektoniczne group-arch. Architekci kupili właśnie taką kostkę we Wrocławiu i ją mocno podrasowali. I tak dom-kostka przemienił się w willę-pracownię więcej
-
Czeski architekt i artysta Jiří Kroha nie stał się liderem żadnego z kierunków; konsekwentnie, na uboczu, dokonywał „cichych rewolucji” – najczęściej ignorowanych przez współczesnych mu ludzi sztuki. Dziś jego dorobek przypomina wrocławskie Muzeum Architektury więcej
-
Adaptacja silosu na mieszkanie
Ołomuniecki silos nie został oswojony, lecz okiełznany: nie mamy do czynienia z typowym loftem, mieszkaniem bezkonfliktowo wpisującym się w historyczną tkankę architektoniczną, ale z radykalną interwencją, której najważniejszym elementem jest dominująca, przeskalowana nadbudowa więcej
