Pod wsią Krasiejów, w gminie Ozimek niedaleko Opola leży nieczynna kopalnia iłu. Dla takich miejsc, z dogorywającym przemysłem i pozbawionym perspektyw rolnictwem, szansą – wzorem starej Europy – jest stymulowanie turystyki oraz kultury, nauki i edukacji. Nadzieją na przyszłość dla całej gminy Ozimek jest więc przeszłość – odnalezione dwie dekady temu w wyrobisku kopalni szczątki płazów i gadów sprzed 220 milionów lat, a wśród nich najstarszy dinozaur świata, nazwany silesaurus opolensis. Krasiejowska kopalnia to najbogatsze eksplorowane w tej chwili stanowisko paleontologiczne w Europie. Władze lokalne kompleksowo potraktowały bezcenne tereny – rozpisany trzy lata temu przez marszałka województwa opolskiego konkurs architektoniczny obejmował zarówno poszczególne budynki badawcze i wystawowe, przekształcenie wyrobiska w park ze ścieżką dydaktyczną i zrekonstruowanymi dinozaurami, adaptację obiektów kopalni do celów turystycznych, jak i wnioski do planu miejscowego gminy. Gdy inwestycja zostanie zakończona i wrócą do Krasiejowa przechowywane dziś w laboratoriach w całym kraju znaleziska, kompleks ma się stać nie tylko familijną atrakcją turystyczną, ale i ośrodkiem naukowym o międzynarodowym znaczeniu.
Sucha, lakoniczna architektura pierwszego pawilonu zespołu muzealno-badawczego swoją powagą i powściągliwością oddaje doniosłość odkrycia. Podkreślają to bezpretensjonalne, surowe materiały i modularne, beznamiętne podziały szklanej elewacji i betonowych płyt. Oglądany z daleka, pogrążony w trzydziestohektarowym kraterze, niewielki, kubiczny budynek może się wydawać mało efektowny. Okoliczni mieszkańcy dziwią się, że mógł kosztować aż cztery miliony złotych. Siła tej architektury nie tkwi jednak w łatwych efektach, ale w zasadności każdego detalu. Jeśli zostały tu użyte niestandardowe rozwiązania, to po to, by zaspokoić niestandardowe potrzeby. Niewytłumaczalnych ekstrawagancji brak.
Pawilon nie ma na przykład tradycyjnej podłogi. Zamiast niej jest szklana posadzka, ułożona na stalowym stelażu wspartym na mikropalach o średnicy zaledwie dziesięciu centymetrów. Dzięki takiej konstrukcji udało się uniknąć poważniejszej ingerencji w przynoszącą wciąż nowe odkrycia ziemię, a turyści mogą przyglądać się jej oraz paleontologom badającym odsłonięty fragment wykopaliska, zwany stanowiskiem dokumentacyjnym. Dla naukowców zainstalowano ruchomą, również szklaną platformę, dzięki której i oni będą mogli przemieszczać się ponad gruntem bez ryzyka naruszenia potencjalnych znalezisk. Z kolei szklana elewacja pozwala na podziwianie księżycowego krajobrazu wyrobiska. Po przekształceniu go w park podłużne wnętrze pawilonu, z wejściem od wschodu i wyjściem od zachodu, stanie się częścią ścieżki dydaktycznej. Potężny, sześćdziesięciocentymetrowej grubości mur oporowy na tyłach pawilonu, wystający ponad jego dach, powstrzymuje przed osunięciem potężne masy ziemi. Ostatni metr ściany posłuży za balustradę tarasu widokowego planowanego na koronie skarpy.
Architekci pozwolili też sobie na kilka niewinnych odstępstw od solennej powagi, jak wspornikowy daszek z żelbetu nad wejściem, czarny stiuk we wnętrzu czy dekoracja ze szkła o różnych fakturach, symbolizująca warstwy ziemi. Niezrozumiała wydaje się jedynie decyzja o zamalowaniu betonowych ścian – wewnętrznych i zewnętrznych – na szaro. Beton – o czym nie można się już przekonać – został wprawdzie wykonany bardzo niedbale, ale w budynku, w którym zaraz pod szklaną podłogą widać ziemię, chropowata, niedoskonała powierzchnia mogłaby być odbierana jako celowy, brutalistyczny zabieg. Mieszczańska schludność malowanych ścian jest tu nie na miejscu. Nie pierwszy to zresztą budynek publiczny w Polsce, którego projektanci pokryli niedoskonałości betonu farbą i zamiast do perfekcjonizmu zbliżyli się do banału (wcześniej stało się tak między innymi w przypadku Centrum Wykładowego Politechniki Poznańskiej – prezentacja w „A-m” 9/2005 czy warszawskiego Centrum Olimpijskiego – „A-m” 9/2004).
Mimo tego niedociągnięcia, krasiejowski pawilon można uznać za projektowy i organizacyjny sukces, dobrą wróżbę dla kolejnych etapów przedsięwzięcia – muzeum i ośrodka badawczego. Jeśli tylko inwestor nie straci wytrwałości i konsekwencji, architekci zrezygnują ze źle pojętego perfekcjonizmu, a wykonawcy nauczą się tego dobrze pojętego – będziemy mieć do czynienia nie tylko z paleontologicznym, ale i architektonicznym wydarzeniem.