Na szczycie skarpy w zakolu rzeki powstał weekendowy dom dla trzyosobowej rodziny, w tym dwóch szczególnych użytkowniczek – matki, projektantki mody, i zajmującej się ceramiką córki.
Z perspektywy podjazdu budynek sprawia wrażenie oficjalnego, geometrycznego, zbudowanego z wielkich, prostopadłościennych klocków. Piony i poziomy na elewacji niemal równoważą się, tworząc wyraziste, jasne prostokąty betonu i kamienia. Dopiero od strony zbocza widać, że dom ma nieregularny rzut. Złożona geometria budynku wynika z rzeźby terenu – skosy ścian powtarzają kierunki opadania skarpy, a zestawione pod kątem skrzydła to nawiązanie do znajdującego się poniżej zakola rzeki.
Dwie zasadnicze bryły, rozdzielone korytarzem, mają czytelny podział funkcjonalny. W mniejszej, równoległej do rzeki, znalazła się otwarta przestrzeń wypoczynkowa – jadalnia i salon na parterze oraz duża sypialnia na piętrze. W większej zaplanowano między innymi kuchnię, łazienki i funkcje pomocnicze. Tu też usytuowana jest dwupoziomowa pracownia projektantki, doświetlona pasmowym przeszkleniem, które zagina się pod kątem i przechodzi z sufitu na ścianę. Bryła pracowni została lekko nadwieszona nad ziemią, co jednak zauważyć można jedynie z zewnątrz. Jak tłumaczy architektka był to zabieg formalny, który miał podkreślić wyodrębnienie jej z otoczenia.
Znajdujący się od strony rzeki zadaszony taras został odsunięty od dużych okien jadalni, przez co nie zacienia wnętrza. Zalany światłem salon ma nietypową geometrię dzięki jednej ze ścian biegnącej pod skosem. Z kolei na piętrze skosy powodują, że mniej narzucający się jest rytm słupów konstrukcyjnych.
Niezwykle wąskie atrium z pustaków szklanych doświetla hol z klatką schodową i łazienki schowane we wnętrzu skrzydła, oddziela też pracownię od pomieszczeń technicznych. To najbardziej efektowny i zapamiętywalny element domu.
Przestrzeń w budynku zorganizowana jest na zasadzie kontrastów: płaszczyzn i ażurów, głębokiej czerni kamiennej podłogi i jasnego światła padającego z ogromnych okien, pełnych ścian i przeszkleń. Monochromatyczne, szaroczarne wnętrza urządzono nadzwyczaj starannie, nie pozostawiając miejsca na przypadek. Wobec ich luksusu i przepychu przyroda za oknem schodzi na dalszy plan, tym bardziej, że walczyć musi o uwagę z wielkimi ekranami telewizorów plazmowych.