Układ dwóch domów to wynik lawirowania między wytycznymi urbanistycznymi, koniecznością zachowania rosnących na działce klonów oraz potrzebą zapewnienia mieszkańcom ciszy, komfortu i prywatności. Rezultat jest jednak daleki od efektu oblężonej twierdzy. Zbudowano symboliczne, bo niskie i częściowo przezierne ogrodzenie. Budynki są związane z otaczającym terenem. Udało się to osiągnąć dzięki całkowitemu schowaniu parkingu pod ziemią. W wielu nowych osiedlach garaż z oszczędności przybiera formę rozległego postumentu wynoszącego parter dwa i więcej metrów ponad poziom ulicy. Tu pierwsza kondygnacja znalazła się na poziomie gruntu, przez co z mieszkań wychodzi się wprost do prywatnych ogródków z tarasami. Lokale na wyższych piętrach mają duże okna i portfenetry. To również rozwiązanie rzadko spotykane w średniej klasy budynkach. Deweloperzy często wychodzą z założenia, że wielkie przeszklenia nie będą mile widziane przez nabywców, bo powodują utratę ciepła w zimie i nagrzewanie się wnętrza latem, a pomieszczenia są nieustawne. Kłam teoriom działów sprzedaży zadaje widok mieszkańców Willi Moniuszki wypoczywających w letni dzień na swoich tarasach i pielęgnujących przydomowe ogródki, dla których słabą konkurencją okazuje się obowiązkowy plac zabaw między budynkami.
Wyższy z dwóch budynków, czteropiętrowy, położony na tyłach posesji, utrzymany jest w poprawnej, neomodernistycznej estetyce: białe elewacje, proste balustrady, (prawie) płaskie dachy, boazeria z cedru kanadyjskiego na wyższych kondygnacjach. Mógłby powstać gdziekolwiek w północnej Europie w ostatniej dekadzie. O świadomości kształtowania przestrzeni świadczy wyraźne zaakcentowanie wejść oraz dobre oświetlenie klatek schodowych naturalnym światłem.
Znacznie bardziej ekstrawagancka jest architektura domu stojącego od frontu, od strony alei Wojska Polskiego. Jego forma jest wynikiem dostosowania do różnych parametrów i wytycznych. Wymogi urbanistyczno-konserwatorskie narzuciły linię zabudowy, wysokość oraz geometrię spadzistego dachu, czyli dostosowanie obiektu do niewielkich bloków wybudowanych wzdłuż alei jeszcze w czasach Wolnego Miasta Gdańska. Projekt fasady wpłynął na komfort mieszkańców. To pokryta tłumiącym hałas i drgania argetonem płaszczyzna, płynnie przechodząca w połać dachową, w której przebito stosunkowo niewielkie okna. Szczytowe elewacje są malowniczo ukształtowane. Wyglądają jakby budynek został przekrojony w poprzek, obnażając część konstrukcji i warstwy materiałów: tynku, blachy, argetonu, drewna klejonego. Ten ostatni materiał został zresztą użyty czysto dekoracyjnie i nie ma żadnego znaczenia konstrukcyjnego. Wycofanie ścian szczytowych poza obrys dachu i ceramicznej fasady wytworzyło strefę buforową dodatkowo redukującą hałas, mieszczącą loggie i tarasy.
To najbardziej oryginalna realizacja w dotychczasowym dorobku pracowni, utrzymana w stylu neomodernistycznego manieryzmu. Jeszcze raz okazało się, że ograniczenia stymulują kreatywność. Gdyby nie one, budynek frontowy przyjąłby może taką formę jak tylny – poprawną warsztatowo, gustowną, ale mało zapamiętywalną.
- 1
- 2

-
Piąta edycja, organizowanego przez miesięcznik "Architektura Murator", konkursu ŻYCIE W ARCHITEKTURZE więcej
-
Szósta edycja konkursu ŻYCIE W ARCHITEKTURZE, organizowanego od 1995 roku więcej
-
-
Andreas Gursky uznawany za jednego z najważniejszych współczesnych fotografików. Zdjęcia tego niemieckiego artysty wykonane są jakby z oddali, z kosmosu, pozwalają spojrzeć na miasta, ulice z dystansu. Gursky celowo rezygnuje z efektowności i ekspresji na rzecz surowego realizmu więcej
