Po raz pierwszy zwróciłem uwagę na Bromptona niedawno – ktoś w metrze trzymał go nonszalancko w rękach. Uwagę zwracała nie tylko wystudiowana swoboda właściciela, ale przede wszystkim małe rozmiary paczki. Większość składanych rowerów wygląda trochę jak skrzyżowanie wózka inwalidzkiego z czymś rozgniecionym na złomowisku. Ta maszyna sprawia wrażenie zaskakująco zgrabnej, wymiary po złożeniu to 56x54x25 cm. Naprawdę niewiele, także w porównaniu z konkurencją. To zasługa małych, 16” kółeczek, ale w równym stopniu także bardzo zgrabnego systemu składania. Dla mnie 16”dolna granica do zaakceptowania w użytkowym rowerze. Użytkownicy zapewniają, że taka wielkość jest w pełni wystarczająca w miejskim rowerze, zwłaszcza w wersji sześciobiegowej. Mam zamiar to sprawdzić, ale na razie musze się opierać na cudzych opiniach. Te w większości są bardzo entuzjastyczne. Użytkownicy podkreślają wytrzymałość konstrukcji, wygodę użytkowania, łatwość podróżowania – w sieci można znaleźć relacje z kilkusetkilometrowych „wycieczek”.
Zastanawiam się, na ile o sukcesie zadecydował marketing? Brytyjska marka, rowery produkowane w Londynie, podstawowy wzór nie zmieniony od trzech dekad – to robi wrażenie. Czy mieliście jakieś doświadczenia z tym składakiem?