Meblościanka była nieodrodnym dzieckiem swoich czasów – funkcjonalistycznej estetyki i potrzeb ubogiego kraju, który podnosił się z gruzów II wojny światowej. W 1961 roku Zjednoczenie Przemysłu Meblarskiego rozpisało konkurs na nowoczesne meble do mieszkań łódzkich tkaczy. Wygrali go poznańscy projektanci Bogusława i Czesław Kowalscy z propozycją modułowego Systemu MK. Lepiej jednak przyjęła się żargonowa nazwa „meble Kowalskich”, która choć wywodzi się od nazwiska autorów, mimowolnie oddaje także założoną dostępność produktu dla każdego Polaka. Tak to segmentowe meble zagościły pod strzechy domów od Bałtyku po Tatry, stając się w końcu jedynym dostępnym meblem, który mieścił się w ciasnych mieszkaniach w blokach.
Pomysł na modularność mebli jest stary jak modernizm i wiara w standaryzację jako sposób na obniżenie kosztów produkcji i dotarcie z dobrym wzornictwem pod strzechy. Niemal równocześnie z systemem Kowalskich zrodziła się też koncepcja elastycznych meblościanek, którą zespół Haliny Skibniewskiej opracował z myślą o warszawskim osiedlu Sady Żoliborskie. Bloki zbudowano, ale meble powstały tylko jako prototypy, z powodu cięcia kosztów i słabego zainteresowania przemysłu. Kowalscy mieli więcej szczęścia, bo projektowali na wyraźne i bezpośrednie zamówienie branży meblarskiej.
Dziś „meble Kowalskich”, które przez dwie dekady doczekały się kolejnych edycji i rozeszły w milionach sztuk, uważane są za synonim socjalistycznej tandety i urawniłowki. Powstały jednak jako odpowiedź na konkretną potrzebę. W wyniku II wojny światowej sytuacja mieszkaniowa w Polsce gwałtownie pogorszyła się. Stare mieszkania dzielono na mniejsze, a w nowym budownictwie lansowano oszczędne rozwiązania. Przedwojenne meble, nawet modernistyczne, obliczone dla znacznie większych wnętrz, nijak nie pasowały do nowych warunków. Trzeba było wymyślić meble dla współczesnych Polaków od nowa.
Podobnie jak idea prefabrykowanego budownictwa, tak i systemowe wzornictwo uległo jednak w PRL-u degeneracji i zamiast mądrym, świadomym wyborem, stało się nieprzyjemną koniecznością. Dodatkowo zohydziła je propaganda. W czasopismach kobiecych i gazetach codziennych publikowano sfabrykowane listy zadowolonych z meblościanek, a w kronikach filmowych pokazywano wyreżyserowane scenki domowe. Dziś jednak, gdy znów mamy wybór, możemy – tak jak na bloki – spojrzeć na meblościankę nowym okiem. Wszak to, co proponują dziś producenci i projektanci też często opiera się na wielofunkcyjnych modułach. Dlaczego więc nie potraktować „mebli Kowalskich” jako polskiego wkładu w światowe wzornictwo i nie szukać w nich inspiracji?
Takie wyzwanie postawiono uczestnikom warsztatów prowadzonych przez Tomka Rygalika, londyńskiego projektanta i wykładowcę Royal College of Art, w czasie targów Meble na Międzynarodowych Targach Poznańskich w 2008 roku. – Jesteśmy bezkrytycznie zapatrzeni we wszystko, co z zachodu. To się jednak zaczyna zmieniać, nabieramy pewności siebie – mówi Tomek Rygalik. Przez cztery dni w zaadaptowanej na warsztat stolarski hali 6B w białych kombinezonach uwijało się ponad czterdziestu studentów i młodych dizajnerów z trzynastu krajów (głównie z Polski i z Wielkiej Brytanii). W kącie hali powstała kawiarnia i kącik wypoczynkowy oraz stanowisko didżeja umeblowane w stylu saloniku w wielkopłytowym bloku.
Efekt warsztatów to trzy zwycięskie projekty przeznaczone do produkcji przez Meble VOX. Marta Wycech zaproponowała system łączący funkcje wypoczynkowe, kąpielowe i kuchenne, z którego pomocą można kształtować całe mieszkanie. Karol Murlak i Magdalena Czapiewska bezpośrednio nawiązali do tradycyjnej meblościanki, zarówno formalnie, jak i ideowo (łatwość produkcji, masowość, dostępność cenowa). System składa się z pięciu zmniejszających się modułów, kupowanych jeden w drugim, jak matrioszka. Karolina Rybarczyk zaprezentowała kompozycję złożoną ze spiętrzonych, otwartych prostopadłościanów o różnej głębokości, które mogą mieścić książki o różnych formatach. Mebel ma wmontowany kontakt elektryczny, potencjalnie także wejście USB i system głośników, co czyniłoby z niego multimedialne centrum domu. Przyznano także dwa wyróżnienia specjalne oraz wybrano piętnaście projektów, aby wykonać ich profesjonalne prototypy.
Czas pokaże, czy rynek podchwyci meblościankę 2008. Nie ulega jednak wątpliwości, że historia wzornictwa powinna się wreszcie poznać na meblościance 1961.