Po wejściu do budynku Centrum Nauki Kopernik, uczestników powitał zespół wolontariuszy wyposażonych w koszulki z logo Makerland i tzw. badge (z angielskiego: plakietka, odznaka) z podpisem, w tym przypadku, volunteer. Do używania angielskich słów trzeba było się przyzwyczaić, ale o tym za chwilę. Po sprawdzeniu, czy osoba jest na liście uczestników, wolontariusz przekazywał jej eko torbę z logo Makerlandu. Ta wyprawka uczestnika Makerland obejmowała: oryginalną koszulkę z logo, wspomnianą wcześniej plakietkę z imieniem uczestnika i funkcją, jaką pełni na konferencji, książeczkę opisującą poszczególne części wydarzenia, podręcznik - samouczek oraz kilka firmowych, specjalnie zaprojektowanych naklejek. Doskonała pamiątka z konferencji Makerland. Osoby tworzące maszyny dostawiały również tzw. sparki, czyli małe części komputera, z których będzie można później budować technologie przyszłości... Następnie, ludzie kierowali się schodami na górę budynku, gdzie panowała już iście naukowa atmosfera. Podczas tych trzydniowych warsztatów, językiem przewodnim, był oczywiście, międzynarodowy język angielski. Powodem tego, była obecność wielu zagranicznych gości. Jedna grupa uczestników to tzw. Speakers – czyli osobistości przemawiające na konferencji, znane i cenione w środowisku. Inni przybyli na Makerland to tzw. Makers, a więc uczestnicy, którzy sklejali, lutowali, podłączali, wkręcali, sprawdzali, programowali, wypróbowywali - jednym słowem, budowali różnego rodzaju „myślące”maszyny.
Mimo, że prace Makersów trwały godzinami, efekty były powalające. Już pierwszego dnia mogliśmy oglądać ręcznie wykonane maszyny, które potrafiły... pływać! Pudełka wypełnione małymi elementami elektronicznymi, kabelkami i bateriami typu paluszki pływały w basenie jak motorówki. Do ich boków przytwierdzone były małe skrzydełka, umożliwiające ruch w prawo i w lewo. Innym wytworem pracy rąk uczestników Makerland, były urocze roboty NAO. Jeden z robotów został zaprogramowany w taki sposób, że potrafił wykonać choreografię do znanego hitu gangnam style. Twórcy byli więc dumni, nie tylko z wykonanego zadania, ale także z wprawienia uczestników w dobry nastrój.
Jedną z najciekawszych atrakcji okazały się latające roboty, rodem z filmu sience-fiction, zwane dronami. Każdy uczestnik miał dostęp do pilota obsługującego tą maszynę. Można było więc polatać sobie takim dronem po całej sali konferencyjnej, na parterze budynku Centrum Nauki Kopernik. Oprócz latania, dron potrafił również wykonywać ciekawe wariacje w powietrzu. Frajda była ogromna, zwłaszcza, że robot wyposażony był w aparat robiący zdjęcia. Zdjęcie z drona to absolutny hit konferencji Makerland.
Nie zapomnieliśmy odwiedzić sali z zapowiadanymi drukarkami 3D! Mały, niepozorny sprzęt wyposażony w szpulę. Na rolkę nawinięto tworzywo sztuczne w postaci długiej linki. Igła, która znajduje się obok, warstwowo formuje bryłę. Jest to długi, bardzo dokładny proces. Efekty są nieprawdopodobne. Widzieliśmy wydrukowane breloki, rzeźby, pudełka a nawet designerską lampę! W tej samej sali znaleźliśmy również skaner 3D. To również niedużych rozmiarów sprzęt. Miły Pan, obsługujący urządzenie, obchodził naokoło osobę skanując jej ciało. Po chwili mięliśmy ten obraz na ekranie monitora, w trójwymiarze! Model można odczytać w większosci komercyjnych programów do projektowania 3D, zarówno w wersji bez tekstur, jak i oteksturowanej. Skaner, który był na konferencji brał udział w tworzeniu postaci do wielu znanych filmów i gier. Architekci, czy też konserwatorzy, mogą korzystać z usług skanowania 3D, np. przy okazji pracy nad zabytkami i rzeźbami.
Wieczorem, po ciężkim, aczkolwiek twórczym dniu uczestnicy wybrali się do jednego z warszawskich lokali, aby kontynuowac rozmowę w nieco luźniejszej atmosferze. Tematom nie było końca. Konferencja Makerland, to oprócz pracy nad technologiami przyszłości, również wspaniała okazja do poznania mnóstwa ciekawych osobowości z całego świata! Miejmy nadzieję, że konferencja Makerland stanie się imprezą cykliczną.
Milena Glinojecka
- 1
- 2
