W Warszawie ma powstać pierwsza kładka pieszo-rowerowa przez Wisłę. Takie plany ogłosiły władze miasta na początku marca 2016. Nowa przeprawa ma połączyć nowe Bulwary Wiślane na lewym brzegu rzeki z rewitalizowaną i coraz popularniejszą Pragą. Planowana lokalizacja to z jednej strony okolice ul. Karowej, z drugiej Okrzei. Jeśli kładka powstanie i zostanie uzupełniony układ ścieżek spacerowych, Praga może stać się celem spacerów. Taką koncepcję zaproponowała w 2014 roku Małgorzata Dembowska w swojej pracy dyplomowej. Studencki koncept Traktu Praskiego przygotowany na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej pod kierunkiem prof. Ewy Kuryłowicz doczekał się licznych komentarzy, a teraz ma szansę na realizację.
Podobne pomysły pojawiały się zresztą i wcześniej - kładka miała służyć kibicom podczas Euro 2012.
Konkurs architektoniczny
Pierwsze plany zakładają szybkie rozpoczęcie prac. Jeszcze w 2016 roku ma zostać ogłoszony konkurs architektoniczny na projekt kładki. W optymistycznym wariancie pierwsze prace mogłyby się rozpocząć już w 2017 roku. Władze miasta szacują koszt budowy na ok. 30 mln. zł.
Po ogłoszeniu planów ratusza na forach internetowych zakotłowało się, jak zwykle gdy mowa o nowych inwestycjach miejskich. Jedni chwalą pomysł, dla innych rowerzysta to „terrorysta miejski”, a kładka jest marnowaniem pieniędzy, które można przecież przeznaczyć na przebudowę dróg.
Nad Wisłę często jeżdżę rowerem, nie jestem więc pewnie obiektywny, ale pomysł wydaje mi się sensowny. Latem na chodnikach warszawskich mostów jest tłoczno, cykliści przeciskają się obok rodzin z dziećmi i wracających z plaży grup znajomych. Wszystko to tuż obok ruchliwej jezdni. W porównaniu z budową np. Mostu Północnego (ok. 977 mln zł) koszt kładki wydaje się niewielki, a Warszawa może sporo zyskać.
Inna rzecz, że akurat ta część miasta wydaje się być dobrze dostosowana do potrzeb rowerzystów. Wygodne ścieżki po obu stronach rzeki, trasa przeprowadzona przez most Świętokrzyski, a wreszcie II linia metra sprawiają, że poruszać się można w miarę swobodnie.
Dużo bardziej przydatna wydaje mi się podwieszona kładka pod mostem Łazienkowskim, przez lata niemal nieprzejezdnym dla rowerzystów.