Słynny punktowiec projektu Marka Leykama, pierwszy tak wysoki budynek po prawej stronie Wisły, jest dobrym punktem orientacyjnym. Zamyka perspektywę mostu Poniatowskiego od strony centrum, dostrzec go można z Trasy Łazienkowskiej czy z okien pociągu przejeżdżającego przez most średnicowy. Samotny wieżowiec mieszkalny, wybudowany w latach 1962-1963 po południowo-wschodniej stronie ronda Waszyngtona, to jedna z wielu warszawskich realizacji znakomitego polskiego architekta Marka Leykama (Maurycego Jana Lewińskiego). Autor poznańskiego Okrąglaka i współprojektant Stadionu X-lecia w Warszawie, zastosował tu po raz pierwszy szklaną ścianę kurtynową, która do lat 80. stanowiła elewację domu. Od niej też wysokościowiec popularnie nazywany był akwarium. Projekt projektem, ale technologia wykonania okazała się zawodna – szklana płaszczyzna przestała być szczelna i trzeba było zastąpić ją tradycyjnymi oknami. I chociaż wygląd budynku zmienił się diametralnie, duch moderny, tak cenionej przez Kossowskich, pozostał.
Wielofunkcyjne białe pudełko Pierwotny układ mieszkania był dość nietypowy jak na ten metraż: tylko dwa pokoje, dzienny i sypialny, widna kuchnia oraz stosunkowo mała łazienka. Usytuowanie ściany konstrukcyjnej oraz pionów, a także pasmo okien, wykluczające postawienie ścianki działowej w dużym pokoju, z góry narzuciły ograniczenia przy projekcie nowego rozkładu pomieszczeń. Ale tam, gdzie zwykły człowiek widzi problem, architekt szuka rozwiązań. Agnieszka i Maciej lubią wyzwania i wierzą, że dobry projekt powstaje nie wtedy, kiedy wszystko wolno, ale wtedy, gdy pojawiają się przeszkody; zresztą w każdym mieszkaniu są elementy, z którymi po prostu trzeba się pogodzić. Wady zamienili więc w zalety. Przenieśli kuchnię do pokoju dziennego, a w jej miejscu, od północnej, chłodniejszej strony, umieścili sypialnię. Zrezygnowali z przedpokoju: po otwarciu drzwi wejściowych wkracza się od razu do białej, ponad 30-metrowej przestrzeni, w której toczy się codzienne życie. Połączyliśmy tu wszystkie funkcje, co dało efekt taki, jakbyśmy w salonie mieli kawalerkę, czyli przedpokój, kuchnię i pokój w jednym, mówią architekci. Zdecydowaliśmy się również na przebicie w ścianie otworu do drugiego pomieszczenia, w którym była kiedyś sypialnia, a teraz jest pracownia, by połączyć okna w jeden panoramiczny ciąg. Dzięki temu strefa dzienna optycznie wydaje się jeszcze większa. Wrażenie przestronności podkreśla także konsekwentne użycie bieli – białe są ściany, malowana podłoga, prawie cała zabudowa meblowa (kuchnia, szafy, regał na książki przy wejściu), zaprojektowana i wykonana przez Macieja Kossowskiego. Kolor pojawia się w wyważonych proporcjach: trochę szarego, akcenty żółtego i jeden mocny element – czerwona ławka z podmiejskiego pociągu PKP, marzenie Macieja od lat. Z pomocą przyjaciół została legalnie zdobyta, a następnie obudowana całościennym regałem na książki. Lakierowana plastikowa wytłoczka może być podświetlona w nocy, niczym współczesny kominek. Z kolorystycznej dyscypliny wyłamuje się czarna łazienka, pomalowana błyszczącą farbą do betonu. Radykalny pomysł na podkreślenie niewielkich rozmiarów pomieszczenia sprawił, że łazienka właściwie znika, ale też pochłania wchodzącą do niej osobę. Po zapaleniu punktowego światła w ciemnościach widać tylko żarzącą się energetyczną, żółtą barwą mozaikę wnęki prysznicowej, oraz białą plamę podłogi z żywicy.
Z szacunkiem dla przeszłości, z widokiem na przyszłość Filozofia architektów zakłada nawiązywanie dialogu z tym, co zastane. Dlatego zależało im na zachowaniu oryginalnych elementów mieszkania: kaloryferów, starej klepki na podłodze – pomalowanej na biało, nie wygładzonych ścian, a nawet śladów po dawnej konstrukcji szklanej elewacji. W dodatkowej łazience (właściwie łazienko-garderobie, bo jest tu i wygodna wanna w obudowie ze sklejki, i ogromna szafa kryjąca m.in. pralkę) ze ściany konstrukcyjnej skuto tynk, odkrywając goły beton i to, co się w nim odcisnęło. Rysunek drewnianego szalunku i chropowata faktura są jak obraz, który mówi o historii tego domu. Nie ukrywamy tego, gdzie mieszkamy. Nie uciekamy od blokowego klimatu. Jesteśmy ludźmi z miasta, jesteśmy ludźmi z bloku. I tu się dobrze czujemy, tłumaczy Agnieszka.
Urządzanie własnego mieszkania pozwala na komfort braku pośpiechu. Jest procesem, powolną ewolucją. Można improwizować, zostawiać sobie czas na przemyślenie kolejnych rozwiązań. Uważać, żeby w białe pudełko nie włożyć zbyt wiele: trochę sklejki, parę współcześnie zaprojektowanych mebli, kilka starych rzeczy pamiętających rodzinne historie i przedmioty z lat 60., ulubionego przez architektów okresu we wzornictwie. To także otwartość na dopowiadanie czegoś (napisy na ścianach!), zabawę oraz pasję – doniczki zrobione z klocków lego i samochodziki zbierane przez Macieja, które rozjechały się po całym pokoju. Ale również zgoda na zmiany.

-
Co zobaczyć w Gdyni? Na pewno gdyński modernizm. Jednym z najlepszych sposobów zwiedzania miasta jest udział w spacerach trasami Gdyńskiego Szlaku Modernizmu. Program na lipiec – udział we wszystkich wydarzeniach jest bezpłatny więcej
-
Modernizm i nowe nury w projektowaniu, architektura wnętrz z lat 20., małe mieszkania i apartamenty – imponujący zbiór fotografii będzie można oglądać we wrocławskim Muzeum Architektury więcej
-
Współczesna architektura inspirowana modernizmem, a do tego architektura wnętrz projektowana przez Macieja Zienia, Karinę Snuszkę i Dorotę Kuć. GALERIA więcej
-
Ogrody, tarasy, werandy... Te zapomniane zimą miejsca, w okresie wiosenno–letnim, znów wracają do łask. Balkony pełne kwiatów zachęcają nas do porządków i wymiany mebli ogrodowych, dlatego dziś podpowiadamy jak urządzić ogród, taras lub werandę więcej

- ARCHITEKTURA: Modernizm w Gdyni – lipcowe spacery
- ARCHITEKTURA: Architektura modernizmu w fotografii i książce – nowa wystawa w Muzeum Architektury
- WNĘTRZA: Apartamentowiec Dune w Mielnie, Maciej Zień i nowy penthouse
- LIFESTYLE: Nie tylko architektura wnętrz - jak stylowo urządzić ogród, balkon, taras czy werandę? Przedstawiamy meble i akcesoria ogrodowe, jakich potrzebujesz
- LIFESTYLE: Co zobaczyć w Gdyni? Wielkie wycieczkowce