Kawalerka o nazwie Den-loft, która powstała w Mińsku, ma wszystko, co powinien mieć loft: wielkie okna, surowe ściany, odsłonięte rury i postarzane meble. Brakuje jej tylko „loftowego" metrażu, ale dla architektów z białoruskiego studia Nordes nie było to żadną przeszkodą. W jednym małym mieszkaniu zdołali pomieścić kuchnię, jadalnię i salon, nie tracąc nic z surowego charakteru loftu. Jak to możliwe?
Loft w kawalerce
Kluczem do sukcesu było stworzenie w kawalerce wrażenia otwartej przestrzeni. Najpierw zrezygnowano z dużych, wbudowanych w ściany szaf. Chcieliśmy stworzyć mieszkanie dla niezależnego mężczyzny, wolnego od stereotypów, uprzedzeń, zbędnych rzeczy – wyjaśnia Studio Nordes. Niezbędne rzeczy trafiają tu do stylizowanych kufrów lub blaszanej skrzyni rodem z fabrycznej szatni. Przekaz jest jasny: oto mieszkanie osoby, która żyje w ciągłym ruchu, kocha podróże i imprezy z przyjaciółmi.
I – dodajmy – nie potrzebuje wielu mebli. Wystarcza jej duży, ciężki stół, zmontowany ze stalowych kół i drewna z odzysku. Krzesła z czerwonej, postarzanej blachy. Żółty kontener w roli szafki na telewizor, dodający charakteru szaroburemu wnętrzu loftu. Sprytne przesuwane panele, które pozwalają ukryć przed gośćmi minimalistyczną kuchnię. I rozkładana sofa ze skórzanym obiciem, która w mgnieniu oka przemieni salon w sypialnię.
W miejskiej jaskini
Charakter loftu podkreślają oszczędne dodatki: ciekawa grafika na ścianie, oldschoolowe głośniki i kufry w stylu vintage. W kącie kawalerki czekają papierowe kartony, które stwarzają wrażenie tymczasowości. Czy właściciel loftu dopiero się tu wprowadził, czy właśnie wyprowadza się, by szukać wrażeń gdzie indziej? To pytanie, które chcieliby usłyszeć architekci ze studia Nordes. Nie chcieliśmy stworzyć wnętrza, które stanie się marzeniem przeciętnej rodziny z dwojgiem dzieci – zapewniają przekornie. I zaraz dodają, że ich loft to prawdziwa jaskinia – tymczasowe schronienie dla tych, którzy wciąż szukają.
Link do strony studia Nordes: www.nordes.by
